
Środki przeciwbólowe zawierające kodeinę czy tramadol przepisane przez lekarza w Europie do wielu krajów świata nie mają prawa trafić bez zgody lokalnego ministerstwa zdrowia - informuje portal o2.pl powołując się na "The Independent".
„W wielu krajach konieczne jest zaświadczenie od własnego lekarza m.in. o dawkowaniu. Wwożenie leków dla kogoś innego niemal na pewno skończy się przykrym spotkaniem ze stróżami prawa" – pisze brytyjski dziennik. Chce w ten sposób uświadomić czytelnikom, że są państwa, które za wwiezienie pewnych preparatów wymierzają karę pozbawienia wolności.
Przykładowo za leki z naturalnymi opiatami, nawet tymi przepisywanymi na przeziębienie można trafić do więzienia w większości krajów Azji Południowo-Wschodniej i Bliskiego Wschodu. W Tajlandii, Wietnamie czy Indonezji jest tak samo.
O ile np. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich o tolerancji nie ma mowy, to w krajach azjatyckich wymagają dokumentów. Czasem wystarczy notatka od lekarza, czasem wymagany jest oficjalny certyfikat importowy – czytamy.
Najwięcej uwagi w przewożeniu leków muszą poświęcić osoby, którym przepisano leki działające na ośrodkowy układ nerwowy. Celnicy w krajach arabskich poświęcają wiele uwagi wyłapywaniu podróżnych z zakazanymi substancjami. Były przypadki, w których sąd wymierzał karę więzienia nie tylko za posiadanie kodeiny, ale nawet za ślady środka nasennego temazepam w moczu.
Dziennik przedstawia listę składników leków w maksymalnych dawkach do stosowania przez 30 dni. Powyżej tych wartości prawo międzynarodowe wymagana specjalnego certyfikatu.
Więcej: https://www.o2.pl
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych