- Z chęcią poprowadziłabym sprawę przeciwko farmaceucie, który powołuje się na tak zwaną klauzulę sumienia i nie chce sprzedawać kobietom środków antykoncepcyjnych. Nasza fundacja zajęłaby się taką sprawą pro publico bono. Osoba, która pozwałaby takiego aptekarza, mogłaby liczyć na odszkodowanie, choć trzeba uczciwie powiedzieć, że taki proces mógłby trwać dwa, trzy lata – ocenia dla Onetu radca prawny, Karolina Kędziora.

Dodaje, że trudno powiedzieć, jak sąd orzekający w sprawie wyceniłby szkodę i krzywdę osoby, która zdecydowałaby się na kroki prawne przeciwko aptece, w której powołując się na klauzulę sumienia, farmaceuci odmawiają usługi.

– W Polsce takiej sprawy przeciwko aptece jeszcze nie było. Wyrok byłby więc precedensowy. Decydując o wysokości ewentualnego odszkodowania, sąd opierałby się tutaj na orzecznictwie dotyczącym dyskryminacji w miejscu pracy, gdyż orzeczeń odnoszących się do zakazu dyskryminacji w dostępie do dóbr i usług na razie jest zaledwie kilka – tłumaczy prezes Towarzystwa.

Jej zdaniem, nawet jeden taki proces mógłby wiele zmienić w Polsce: - Wyrok odstraszyłby farmaceutów, którzy decydują się na takie praktyki, które są po prostu niezgodne z prawem.

Więcej: http://trojmiasto.onet.pl