
Jakiekolwiek wpływanie na niezależność zawodową farmaceutów jest niedopuszczalne. Nie dlatego, że takie jest czyjeś widzimisię, tylko dlatego, że zagraża to pacjentom - uważa radca prawny, Piotr Sędłak.
Dysfunkcjonalne przepisy
Co w sensie prawnym oznacza „uporczywość”? Przede wszystkim, że wprowadzona ustawą niezależność będzie miała charakter iluzoryczny. „Uporczywy” to – w doktrynie prawnej − wielokrotny i wykonywany z zamiarem umyślnym. Pojęcia tego używa się głównie na gruncie prawa karnego (np. tak definiowane jest przestępstwo stalkingu). W praktyce będzie niemożliwe udowodnienie właścicielowi apteki, że w taki właśnie sposób wpływał na decyzje farmaceuty. Wykazanie czyichś intencji to zadanie trudne, któremu nie zawsze potrafią sprostać nawet prokuratorzy. Właściciel apteki będzie również korzystał z przewagi prawnej i ekonomicznej nad zatrudnianym personelem. Pracownik-farmaceuta może nie chcieć, albo obawiać się zeznawać na ww. okoliczności ze względu na utratę miejsca pracy. Tak to funkcjonuje obecnie. A przecież ustawa miała właśnie takim zjawiskom przeciwdziałać.
W Prawie farmaceutycznym funkcjonują już przepisy, które zawierają przesłankę „uporczywości” w odniesieniu do stosowania sankcji cofnięcia zezwolenia. Praktyka pokazuje, że są to przepisy martwe. Najlepszym przykładem jest tutaj art. 103 ust. 2 pkt 3 ustawy – Prawo farmaceutyczne. Stwierdza on, że „Wojewódzki inspektor farmaceutyczny może cofnąć zezwolenie, jeżeli: apteka nie zaspokaja w sposób uporczywy potrzeb ludności w zakresie wydawania produktów leczniczych”. Przepis ten nie był ani razu zastosowany jako samodzielna przesłanka cofnięcia zezwolenia od momentu jego wprowadzenia w 2003 r. To pokazuje, że określenie sankcji cofnięcia zezwolenia poprzez przymiotnik „uporczywy” czyni przepis dysfunkcjonalnym.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych