Definicja leku biopodobnego do niczego nie jest potrzebna płatnikowi, lekarzowi czy pacjentowi. Ważnym jest, że Europejska Agencja Leków go zarejestrowała sprawdziwszy wcześniej skuteczność i bezpieczeństwo - ocenia Zdzisław Sabiłło, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.
Bezpieczeństwo zamiennictwa sprawdzone w badaniach
Nie wiem również, czego mają dowodzić dywagacje, że leki biologiczne, tak samo jak alopatyczne, mogą wywoływać różne reakcje między sobą, które mogą dawać działania niepożądane?
Prawidłowe i efektywne monitorowanie działań niepożądanych po wprowadzeniu do obrotu jest wystarczające dla nadzoru nad bezpieczeństwem stosowania leków biologicznych. Natomiast kwestia zamiennictwa leków referencyjnych i biopodobynch w świetle dostępnych już wyników badań nie może budzić żadnych wątpliwości. Udowadniają one bowiem, że taka zamiana nie zmniejsza ani skuteczności, ani bezpieczeństwa terapii.
Zgadzam się jednak w zupełności z autorem tekstu, kiedy pisze, że nasze działania powinny zaczynać się od etyki, a potem przechodzić do tematów ekonomicznych, a nie odwrotnie. Dlatego właśnie szeroka penetracja rynku przez leki biopodobne powinna być celem nadrzędnym. Nieetycznym jest bowiem nieużycie leku biopodobnego w sytuacji, gdy przy ograniczonych środkach finansowych za te same pieniądze można wyleczyć dwa razy więcej chorych. Pozbawienie ich dostępu do skutecznej terapii z powodu nieudowodnionych naukowo przypuszczeń oraz wprowadzanych na siłę podziałów leków ze względu na ich procedury rejestracyjne - jest niemoralne.
Zdzisław Sabiłło
Prezes PZPPF
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych