Taka metoda umożliwiłaby rzeczywistą opiekę farmaceutyczną. Karta stanowiłaby informację zarówno dla lekarza, jak i farmaceuty. Jeżeli na liście znajdowałyby się jakieś niebezpieczne kolokacje, to farmaceuta mógłby natychmiast zareagować, skontaktować się z odpowiednim lekarzem i poinformować o zaistniałym konflikcie w zestawieniu leków, które pacjent miałby przyjmować, a które mogą zagrażać jego zdrowiu.

System jest źle przygotowany
Wiem jak ZSMOPL został zaprojektowany. Wiem jakie jest uzasadnienie co do zapisów ustawowych. Otóż nie przeprowadzono oceny skutków regulacji w oparciu o analizy ze strony producentów i wszystkich podmiotów, które są zaangażowane w zbieranie tych informacji.

Resort zdrowia nie jest przygotowany, aby ten system uruchomić. Tworzone jest prawo bez prawidłowej oceny skutków regulacji. Przykładowo w Niemczech taką ocenę dokonuje się niekiedy dwa lub trzy lata. W Polsce często ocena dokonywana jest pod wieczór w ciągu jednej godziny i robi się to pod odpowiednie przepisy, które wcześniej zostały zaprojektowane. A powinno być odwrotnie.

Do regulacji dotyczących ZSMOPL wprowadzono obszerne przepisy ustawowe bez odpowiednich zasobów kadrowych i informatycznych. Będąc wiceministrem zaproponowałem, aby podmioty, które nie zdążą złożyć sprawozdania do systemu, nie były przez to ścigane i karane. Przepisów nie udało się na czas zmienić, a one wkrótce i tak zaczną obowiązywać. Ten system nie jest przygotowany w sposób prawidłowy. Nie ma ludzi, którzy będą „czyścili” dane, które będą do tego systemu wpływać. To jest podstawowy mankament tych regulacji.

Wypowiedź Krzysztofa Łandy pochodzi z debaty dotyczącej dystrybucji równoległej, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Importerów Równoległych Produktów Leczniczych (SIRPL). Debata odbyła się 12 października w Warszawie.