
Rozmowa z doc. Zbigniewem Kotulą, byłym członkiem grupy ekspertów przy departamencie polityki lekowej i farmacji Ministerstwa Zdrowia
– Afera z iwabradyną wywołała kolejną dyskusję o mankamentach naszego systemu refundacji. Był Pan członkiem grupy ekspertów powołanej w 2005 roku przy departamencie polityki lekowej Ministerstwa Zdrowia, m.in. dla uzdrowienia systemu. Jak Pan ocenia pracę tej grupy?
– Dość krytycznie. Byłem jedynym, który miał inne zdanie i stanął w obronie interesu pacjentów, a nie aptekarzy czy firm farmaceutycznych. Myślę, że błędem było to, iż w grupie byli praktycznie sami lekarze. Najlepiej by było, gdyby ministrem zdrowia w ogóle nie był lekarz. Tak jak jest w ministerstwie obrony narodowej – tam obowiązuje zakaz sprawowania funkcji ministra przez wojskowych. To powinien być przede wszystkim dobry zarządca i polityk.
Ponadto o tym, co ma być na wykazie leków refundowanych, decydują opinie specjalistów klinicznych, którzy oceniają potrzeby z punktu widzenia swojej kliniki, gdzie mają do czynienia z rzadkimi przypadkami w lecznictwie zamkniętym. Tymczasem w skali całego rynku, na leczenie szpitalne przypada jedynie 6,5% leków w przeliczeniu na dzienne dawki (DDD) i aż 44% na leki refundowane w lecznictwie otwartym.
W końcu, kiedy odszedł minister Marek Balicki, grupa praktycznie przestała istnieć. Kolejna ekipa rządowa nie skorzystała z naszych opracowań. Nie została wprowadzona ani kategoria leku specjalistycznego, ani nie poszerzono listy limitów grupowych.
– Limity są lekiem na całe zło?
– Uważam, że cena limitowa, ustalana na podstawie jednego dostępnego leku, jest jedynym możliwym rozwiązaniem dla systemu. Mechanizm jest prosty i opiera się na wypracowaniu kilku jasnych procedur: pierwsza – refundujemy wszystkie leki z danej grupy, druga – ustalamy limity dla każdej z grup terapeutycznych, zdefiniowanych w oparciu o czwarty poziom klasyfikacji ATC. Każdy kolejno rejestrowany lek z tej grupy będzie wchodzić na listę automatycznie. Po trzecie – obliczanie zużycia leków według tzw. określonej dawki dziennej, która jest moim zdaniem najbardziej miarodajnym wskaźnikiem.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych