
2020 rok był sprawdzianem dla wszystkich. Wraz z pandemią rozpoczęła się walka o utrzymanie produkcji w naszych fabrykach. Brakowało surowców, ich ceny drastycznie wzrosły, a transport praktycznie stanął. Sprostaliśmy tym wyzwaniom i Polska nie doświadczyła braków leków. Dziś potrzebujemy stabilności ekonomicznej, dlatego apelujemy o przedłużenie decyzji refundacyjnych o rok - mówi Krzysztof Kopeć, prezes PZPPF.
O strategicznej roli krajowego przemysłu farmaceutycznego w zapewnieniu bezpieczeństwa kraju mówiliśmy od dawna. Wskazywaliśmy przykłady kryzysu ekonomicznego w Grecji z 2010 r. czy konfliktu zbrojnego na Ukrainie w 2014 r., w wyniku których zabrakło leków w tamtejszych aptekach i szpitalach. Pandemii, która dotknie cały świat nie przewidzieliśmy - dodaje szef Krajowych Producentów Leków.
Pandemia sprawdzianem dla krajowych wytwórców
Przerwy w produkcji farmaceutycznej w Azji skutkowały ogromnymi deficytami na globalnym rynku. Gdy Azjaci dostarczający 70% używanych przez resztę świata leków z powodu epidemii wstrzymali produkcję, świat zaczął zużywać zapasy. Rosnący popyt na medykamenty rozpętał międzynarodową batalię o leki, w ramach której stosowano wątpliwe etycznie, a często bezprawne strategie - zatrzymywanie transportów przeznaczonych dla innych krajów, przekupywanie dostawców, całkowite zakazy eksportu. W efekcie nastąpił globalny wzrost cen surowców do produkcji leków, niektórych nawet o kilkaset procent.
Mimo tych wszystkich trudności krajowi producenci leków stanęli na wysokości zadania. Dzięki temu mieliśmy zagwarantowane leki i nie doświadczyliśmy tego, co Słowacja czy Czechy, które musiały sprowadzać je z zagranicy z różnymi utrudnieniami. Poza tym krajowe firmy włączyły się w walkę z pandemią kupując sprzęt i środki ochrony osobistej dla szpitali.
Wyzwania ekonomiczne
Mogłoby się wydawać, że pandemia nie rujnuje branży farmaceutycznej, bo choroby wzmagają popyt na leki. I tak też się stało w marcu br., gdy kupowano na zapas wiele farmaceutyków. Dlatego - mimo lockdownu – krajowi producenci leków pracowali na trzy zmiany, siedem dni w tygodniu. Jednak paraliż służby zdrowia sprawił, że w kwietniu br. popyt na leki spadał o połowę względem poziomu z lat ubiegłych. Nałożył się na to wzrost cen substancji do ich wytwarzania. W dodatku utrzymywanie zaostrzonego w związku z pandemią reżimu sanitarnego w naszych fabrykach stało się również niezmiernie kosztownym wyzwaniem logistycznym. Ewentualne ryzyko zakażenia pracownika mogłoby bowiem unieruchomić całą produkcję leków.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych